Piórko 2021

Książka pt.: Fabryka Marzeń

"Fabryka Marzeń"

To opowieść pełna przygód, która pobudzi wyobraźnię małych i dużych czytelników.

Laureaci 2021

Zdjęcie - Justyna Woźniak
Laureatka w Kategorii Tekst

Justyna Woźniak

Pochodzi z Polnicy - małej miejscowości w województwie pomorskim, słynącej z pięknych lasów i czystych jezior. Absolwentka studiów administracyjnych oraz studentka prawa, mama sześcioletniego Jasia i czteroletniej Joasi. Schematyczną i uporządkowaną codzienność rekompensuje sobie snuciem magicznych historii. Książka od zawsze była i jest nieodłącznym elementem jej życia, a szczególne miejsce w jej sercu zajmuje twórczość fantasy. Wierzy, że najlepszym sposobem na realizację marzeń jest bezgraniczna wiara w to, że się spełnią.

Zdjęcie - Aleksandra Badura
Laureatka w Kategorii Ilustracje

Aleksandra Badura

Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie obecnie mieszka i pracuje. Pochodzi z Zelczyny — maleńkiej wsi pod Krakowem. Na co dzień zajmuje się głównie projektowaniem brandingu, ale to właśnie ilustracja dla dzieci jest jej największym zawodowym marzeniem. Najbardziej lubi tradycyjne narzędzia, takie jak tusz, gwasz, akwarela i kredki, ale w ilustracji cyfrowej czuje się równie dobrze. Uwielbia poezję i wzruszające filmy. Marzy, aby kiedyś zamieszkać w domku nad jeziorem, w otoczeniu dzikiej natury. Mimo upływających lat wciąż ma wrażliwość i ciekawość dziecka.

Opinie Jury

"Istna fabryka pomysłów! Ilustracja czaruje i wciąga w kolorowy świat książki. Świat pełen humoru i zadziorności. Nie sposób się nudzić. Zapraszam do zabawy."

Elżbieta Śmietanka–Combik, ilustratorka

"Zachwycająca lekkość rysunku, wciągający drugi plan i pełne uroku postaci."

Edgar Bąk, ilustrator

"„Fabryka marzeń” to erupcja nieokiełznanej wyobraźni. To pełna przygód opowieść. To piękne przesłanie. To książka dla dzieci, rodziców, babć i dziadków. Będę czytać moim wnuczkom. Polecam."

Wiktor Zborowski, aktor

"Książka z przesłaniem dla wszystkich – nawet tych, którzy jeszcze nie odważyli się marzyć. A do tego będące manifestem kreatywności ilustracje, dzięki którym słowo „fabryka” już nigdy nie będzie się kojarzyło tak, jak dotychczas."

Arkadiusz Mierzwa, dyrektor ds. komunikacji sieci Biedronka

Fragment książki "Brerep"

Ogr usłyszał szelest liści uginających się pod czyimiś stopami. „Ktoś się zbliża, ale to nic, szybko się go pozbędę” – pomyślał, zacierając ręce. Wyłonił się zza drzewa, wyprostował i naprężył mięśnie.

Na leśnej ścieżce stał mały elf i przyglądał mu się z zaciekawieniem, co wytrąciło ogra z równowagi. Zmarszczył więc brwi, nabrał powietrza i ryknął najgłośniej, jak tylko potrafił. Ptaki zerwały się z drzew i uciekły w popłochu, a wiatr złowrogo zasyczał, jednak elf nie ruszył się z miejsca.

Przez chwilę wpatrywali się w siebie nawzajem: elf z wyraźnym zainteresowaniem, ogr z najgroźniejszą miną, jaką potrafił w tej dość kłopotliwej sytuacji przybrać.

– Dlaczego nie uciekasz? – jęknął w końcu wyraźnie zniecierpliwiony.– A dlaczego miałbym to zrobić? – zapytał elf, nie kryjąc zaskoczenia. Ogr przyjrzał się mu dokładniej. Wyglądał na sympatycznego. Co więcej, zdawało się, że naprawdę nie był przestraszony. Ani odrobinę!

– Przecież jestem straszny! Przerażający! – odparł złowrogo, szczerząc zęby.

– Straszny i przerażający? – Elf skrzywił się powątpiewająco. – Mógłbyś się uśmiechnąć, to fakt, ale i bez tego całkiem sympatycznie wyglądasz.


„Samotność to jedyny sposób na przebywanie w towarzystwie stworzeń inteligentnych” – pomyślał Czarnoksiężnik i w znakomitym nastroju zabrał się do swoich codziennych czynności. Zaparzył herbatę z komarów i położył się na wielkim hamaku z pajęczyn. Plan na dzisiaj nie należał do zbyt skomplikowanych. Czarnoksiężnik zamierzał dokończyć warzenie eliksiru na bezsenność, poćwiczyć złowieszczy śmiech i zacerować dziurę w znoszonym kapeluszu. Zapowiadał się całkiem zwyczajny dzień. Kiedy tak się relaksował, popijając gorący napój, z zamyślenia wyrwało go nagłe i głośne pukanie. Zerwał się na równe nogi.

– To niemożliwe! – mruknął, zerkając podejrzliwie w kierunku drzwi.
Puk, puk...

– Nie! Mam jakieś omamy! – Nerwowo zaczął przemierzać pokój. – Nikt nie odważyłby się mnie tu odwiedzić!
Puk, puk...

Czarnoksiężnik zatkał uszy, ale odgłosy nie ustawały. Po chwili wahania jego ciekawość zwyciężyła. Podszedł do drzwi, odsunął mosiężną zasuwkę i otworzył je na oścież. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, co zobaczył. W progu stał mały elf, odrażający zielony stwór i dziewczynka z rudymi warkoczami.